Ponad ćwierć wieku temu odszedł artysta wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju - Władysław Hasior. Jego wspomnienie było tematem przewodnim marcowego „Wieczoru w Czerwonym Dworze”, prowadzonego przez Piotra Biesa - doktora sztuk pięknych, rzeźbiarza, nauczyciela, autora sztuk teatralnych, odznaczonego medalem „Gloria Artis”, który podzielił się z licznie zebranymi gośćmi swoimi osobistymi wrażeniami, impresjami i doświadczeniami ze spotkań z „Mistrzem”.
Pierwszym z nich było spotkanie przy kominku w Willi Borek, w której po wojnie mieścił się internat Liceum Plastycznego, z którym Władysław Hasior był związany. Opowiadał wtedy o ogniu w swojej twórczości.
Samego Hasiora dr Piotr Bies opisał jako człowieka z subtelnym poczuciem humoru, o niskim tembrze głosu i powolnym sposobie mówienia. Wspominał także, że mimo swoich bardzo indywidualnych, zakorzenionych w wierze przekonań, Hasior był niezwykle szanującym poglądy innych ludzi człowiekiem.
Podczas wieczornego spotkania nie zabrakło anegdot i osobistych wspomnień związanych z Hasiorem i jego unikalną wizją artystyczną. Zostały przybliżone jego najważniejsze dzieła i kontekst ich powstawania. Ponadto prelegent przedstawił wybrane obrazy z notatnika fotograficznego Hasiora, uzupełniając je własnymi asocjacjami oraz dygresjami. Polski pionier asamblażu, mocno przesiąknięty kulturą Karpat, kierował się przekonaniem, że artysta zawsze powinien dziwić się światu. Być w tym jak małe dziecko, które z zaciekawieniem eksploruje świat i swoje otoczenie.