Lutowy „Wieczór w Czerwonym Dworze” zgromadził wielbicieli góralszczyzny, koni i powozów z Podhala i z Polski. Poprowadził go Edward Staszel, znany na Podhalu jako „Pomidorek”, postać wyjątkowa. Artysta stolarz posiadający swoją pracownię w Dzianiszu, uhonorowany m.in. Srebrnym i Złotym Medalem im. Jana Kilińskiego, Złotą Odznaką Izby Rzemieślniczej za zasługi dla rzemiosła. „Marką Tatrzańską” a także Małopolski Rzemieślnik Roku 2020. Swoje zainteresowania przejął od dziadka. Poza meblami, na które czeka wielu zainteresowanych, pasją Edwarda Staszla są konie i powozy. Jest hodowcą koni KWPN (holenderska rasa koni gorącokrwistych zaprzęgowych), członkiem Stowarzyszenia Powożenia Tradycyjnego w Europie.
Edward Staszel zaznaczył, że górale kochają konie i od zawsze koń był na pierwszym miejscu, był bowiem członkiem rodziny, przyjacielem i kolegą, który współpracował, był też bratem mniejszym człowieka. Towarzyszył i towarzyszy góralom od urodzenia (kumoterki wiozące do chrztu) ), poprzez wesele, codzienne żywobycie, aż po odprowadzenie na wieczny odpoczynek.
Prelegent przedstawił fotografie najstarszych zaprzęgów, wozów drabiniastych, fasiągów, barwnie opowiadając ich historię i rozwój. Przytoczył także opinię francuskiego badacza Karpat z przełomu XIX i XX wieku piszącego o „ojcowskim stosunku górali do koni” i o tym, że wysiadali z wozu by ulżyć koniowi i razem z pasażerem pchali wóz w trudniejszym terenie. Edward Staszel zadał kłam opinii, że konie są wykorzystywane. Z koniem bowiem się współpracuje. Podkreślił także rolę założycieli Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w uporządkowaniu fiakierki po uzyskaniu przez Zakopane statusu stacji klimatycznej. Wtedy powstało zrzeszenie fiakrów propagujące zwiedzanie miasta i Tatr i dające wskazówki jak powinien wyglądać powóz góralski, powstał wtedy też statut regulujący zasady powożenia i zachowania fiakrów.
Edward Staszel przedstawił pracownie powozów począwszy od Wojciecha Drozda, który przybył do Nowego Targu z Drohobycza, gdzie wcześniej pracował w dużej manufakturze. Zatrudniał miejscowych, kształcił młodych adeptów tego rzemiosła, rocznie produkował około 50 pojazdów. Pracownia znajdowała się także w Męcinie. Jej właściciele był B. Smoleń. W spotkaniu w Czerwonym Dworze uczestniczył potomek - Jan Smoleń, Prezes Stowarzyszenia Lachów Sądeckich.
Okres rozkwitu i prosperity przypadał na okres przed pierwszą wojną światową, kiedy to istniało 1200 numerów powozów, a fiakrzy przyjeżdżali z innych regionów Galicji by pracować w Zakopanem.
Wieczór w Czerwonym Dworze poświęcony był również powozowi, który zakupił pan Edward, a którego historię poznał dopiero później. Wyprodukowany w 1905 roku dla cesarza Franciszka Józefa woził nie tylko jego, ale także przyszłego świętego – kardynała Karola Wojtyłę.
Wieczór uświetniła muzyka Wojciecha Stanucha.
Małgorzata Wnuk
Zdjęcia: Maciej Jonek