Marcowy wieczór w Czerwonym Dworze o legendzie Zakopanego i gór Józefie Uznańskim przyciągnął bardzo wielu miłośników Tatr, znajomych, przyjaciół. Gościła też rodzina legendarnego ratownika - wnuk Kamil z rodziną oraz wnuczka. Nestor polskiego ratownictwa, geograf, taternik jaskiniowy i speleolog, przewodnik tatrzański, ratownik górski, geolog, autor wielu książek i artykułów - Apoloniusz Rajwa przedstawił szeroko sylwetkę swego przyjaciela Józefa Uznańskiego, którego 100. rocznicę urodzin właśnie będziemy obchodzić. Józef Uznański znany jako „Ujek” urodzony 30 marca 1924 roku w Zakopanem zmarł 20 lutego 2012 roku. Był ratownikiem tatrzańskim, instruktorem narciarskim PZN i przewodnikiem tatrzańskim II klasy. Od dziecka uczestniczył w zawodach narciarskich ale jego karierę przerwała II wojna światowa. Został żołnierzem Związku Walki Zbrojnej. Znany jest z ucieczki z kolejki na Kasprowy Wierch, o którym to wyczynie krążą legendy. Jak wyglądała owa ucieczka – opowiadał Apoloniusz Rajwa, znający bezpośrednią relację samego Uznańskiego. Po wojnie aresztowany przez komunistów trzykrotnie uciekał, udał się na Ziemie Odzyskane, do Zakopanego powrócił w roku 1952, ukrywał się do 1954. Potem podjął pracę instruktora narciarskiego i ratownika górskiego. To on właśnie zainicjował przejście z ratownictwa tradycyjnego do nowoczesnego, wprowadzał nowe techniki (np. zestaw Grammingera, w którym przejechał łącznie ponad 1950 metrów, co było rekordem Polski. Do emerytury wziął udział w około 313 akcjach ratunkowych i 200 interwencjach narciarskich. Jako pierwszy (1963) zjechał w szelkach Grammingera z Kazalnicy Mięguszowieckiej (drogą Łapińskiego), ustanawiając światowy rekord długości zjazdu z rannym taternikiem (460 m). Jako pierwszy pracował też z psem ratowniczym Cyganem. W uznaniu zasług Uznańskiego odznaczono go Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski . Wielowątkową, barwną opowieść Apoloniusza Rajwy o przyjacielu zakończyły gromkie brawa, a także odśpiewane życzenia 200 lat życia dla prelegenta obchodzącego niebawem okrągłą rocznicę urodzin.
Kolejny Wieczór w Centrum Kultury Rodzimej w willi Czerwony Dwór - jednostce ZCK - poświęcony był Wojciechowi Gąsienicy Rojowi, budowniczemu „Władysławki”, nazwanej w późniejszym czasie „Czerwonym Dworem”. W styczniu br. minęła setna rocznica jego śmierci. O znakomitym góralskim budorzu opowiadał dr hab. Zbigniew Moździerz, historyk architektury, konserwator zabytków, głównym specjalistą Muzeum Tatrzańskiego ds. ochrony zabytków, autor wielu książek i publikacji naukowych i popularno-naukowych. Wojciech Roj od dzieciństwa pomagał rodzicom w gospodarstwie, pracował później jako kowal, a także w kopalni na Węgrzech. Był przewodnikiem i tragarzem dla letników. Po przyjeździe do Zakopanego dr Tytusa Chałubińskiego zaprzyjaźnił się z nim i często chodzili razem w góry. Dokonał kilku pierwszych wejść taternickich (m.in. na Gerlach, Mięguszowiecki Szczyt i Baranie Rogi). Zajął się ciesielką, a pierwszą większą budowlą, w której debiutował jako cieśla i majster była willa wzniesiona dla T. Chałubińskiego (1881-1882) przy ul. Zamoyskiego wg projektu J. P. Dziekońskiego. Począwszy od willi „Korwinówka” (późniejsza „Oksza”) prace przy budowie kolejnych domów w stylu witkiewiczowskim organizował właśnie Wojciech Roj. Były wśród nich „Koliba” oraz „Władysławka” czyli dzisiejszy „Czerwony Dwór”. Nie byłoby więc wystaw i „Wieczorów w Czerwonym Dworze” gdyby nie bohater wieczoru Wojciech Roj, burmistrz Zakopanego Leszek Dorula, który zdecydował o remoncie willi i utworzeniu w niej Centrum Kultury Rodzimej oraz dr hab. Zbigniew Moździerz, który nadzorował przebieg prac remontowych. Wspólne śpiewanie kolęd w okresie bożonarodzeniowym to jeden z piękniejszych zwyczajów polskich łączących pokolenia.
W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie w krzyżu miłości nauka…. Słowa tej dziewiętnastowiecznej pieśni Karola Antoniewicza, polskiego kaznodziei, poety i kompozytora rozbrzmiewają w okresie oczekiwania na wspomnienie najważniejszego wydarzenia w historii chrześcijaństwa: Zmartwychwstania, czyli Święta Wielkiej Nocy. Tytuł wystawy, jaka została otwarta w Zakopiańskim Centrum Kultury, w Centrum Kultury Rodzimej w willi Czerwony Dwór, „Miłości nauka. Krzyże i Piety” został zaczerpnięty właśnie z tej pieśni. Na wystawie prezentowane są krzyże i Piety anonimowych autorów, pochodzące ze zbiorów prywatnych jednej osoby. Znikające ze starych, rozbieranych chałup i kapliczek, omodlone przez kolejne pokolenia, zostały uratowane przed zniszczeniem, wyrzuceniem, profanacją. Zbierane pieczołowicie, drewniane, rzeźbione, wykuwane, odlewane w postaci starych oleodruków, choć zachowane w różnym stanie świadczą o wierze naszych przodków. Podobnie jak przedstawiane w różnych wariantach Piety – rzeźbione i malowane, malowane na szkle, kopiujące dawne obrazy ewokują świat wartości.Nasycanie przestrzeni codziennego życia symbolami religijnymi było bowiem kiedyś istotną duchową potrzebą. Zakopane leży u stóp Giewontu, który wieńczy krzyż wzniesiony w 1901 roku przez górali. Krzyż jest przede wszystkim potężnym symbolem niezgłębionej tajemnicy odkupienia. Odsyła do wielu różnych wymiarów zbawienia, ofiary, łaski. Unaocznia niezgłębioną miłość, jaką Bóg otoczył człowieka. Pozwala nawiązać duchową łączność z Jezusem cierpiącym, po ludzku opuszczonym, wyszydzonym, pohańbionym, ale też i królewskim, zwycięskim, niepokonanym. Symbolizuje tryumf życia nad śmiercią. Jest źródłem mocy, chwały i nadziei. Równocześnie odsyła kontemplującego go człowieka w głąb siebie samego. Konfrontuje go z własnymi słabościami, z upadkami, z jego osobistym doświadczeniem cierpienia – mówiła podczas wernisażu prof. dr hab. Anna Mlekodaj, autorka tekstu do katalogu wystawy. Podhale słynie ze swego przywiązania do wiary. Trudno sobie wyobrazić stary góralski dom bez krzyża i obrazów o treści religijnej, zawieszonej pod powałą. Trudno sobie wyobrazić góralską wieś bez przydrożnych kapliczek, przed którymi w maju ludzie zbierają się na nabożeństwa. Z różnych powodów symbole te stopniowo znikają z przestrzeni publicznej. Dobrze jednak, kiedy znajdzie się ktoś, kto przyjmuje pod swój dach niechciane krzyże, rzeźby i święte obrazy, kto pozwala im współistnieć i opowiadać pojedyncze ludzkie historie wiary. Dzięki nim zachowuje się poczucie ciągłości i sukcesji. Dziś takim gościnnym miejscem jest CKR Czerwony Dwór, który zaprasza nas w sakralny świat krzyży i dewocjonaliów, z których każdy miał kiedyś ważne miejsce w czyimś doświadczeniu Boga. Niech prezentowane na wystawie krzyże i Piety skłaniają do refleksji w niełatwych czasach i wyciszają. W otwarciu wystawy uczestniczyli m.in. dyrektor Zakopiańskiego Centrum Kultury Beata Majcher, Urszula Dubowska, członek Rady Programowej ZCK, radni Rady Miasta Zakopane prof. Jerzy Jędrysiak oraz Karol Konarski. Na kozie grali Bartłomiej Koszarek – dyrektor Bukowiańskiego Centrum Kultury Dom Ludowy oraz Krzysztof Gocał i Michał Synk. kurator wystawy: Małgorzata Wnuk
Wspólne śpiewanie kolęd w okresie bożonarodzeniowym to jeden z piękniejszych zwyczajów polskich łączących pokolenia. W styczniowy Wieczór w Czerwonym Dworze tradycyjnie już bardzo licznie przybyli goście śpiewali kolędy i pastorałki góralskie; tym razem z rodziną Trebuniów-Tutków: Krzysztofem Trebunią-Tutką, jego rodzeństwem Anną Trebunią-Wyrostek i Janem Trebunią-Tutką oraz dziećmi Anną i Janem. Krzysztof - architekt, muzyk - multiinstrumentalista, lider zespołu „Trebunie-Tutki”, instruktor, pedagog i poeta opowiadał o zwyczajach bożonarodzeniowych na Podhalu. Razem z siostrą wspominali lata, kiedy jako dzieci wyrastali w tradycji uczestnicząc nie tylko w kolędowaniu ale także we wspólnym muzykowaniu, chodzeniu po kolędzie czy wreszcie podłazach. Podczas wspólnego kolędowania nie zabrakło tradycyjnych życzeń góralskich, sypania owsem, turonia i gwiazdy. Niektóre z pastorałek wykonanych przez rodzinę Trebuniów-Tutków były autorstwa Krzysztofa Trebuni-Tutki, co tym bardziej podkreśla żywotność podhalańskich tradycji kolędniczych.
16 grudnia 2023 r. w Centrum Kultury Rodzimej w willi Czerwony Dwór została otwarta wystawa "Bez patosu. Anna Buńda-Dorula - malarstwo na tkaninie, Janusz Tycner - grafika i malarstwo". Kolejne warsztaty sztuki i rękodzieła podhalańskiego zostały poświęcone malarstwu na tkaninie. Zajęcia poprowadziła Anna Buńda-Dorula, artystka, którą tą niszową dziedziną zdobnictwa strojów ludowych zajmuje się od ponad 20 lat. Dziękujemy wszystkim uczestnikom za zaangażowanie i życzymy wielu pięknych projektów. (PP)
Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny, Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie, Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie. Wacław Rolicz-Lieder,Opłatek Niech Boża Dziecina błogosławi, a światło opłatka rozświetla każdy dzień 2024 roku. Małgorzata Wnuk z pracownikami Czerwonego Dworu (PP)
Mimo przedświątecznego czasu tłumy gości pojawiły się na wernisażu wystawy malarstwa na tkaninie Anny Buńdy-Doruli i grafiki oraz malarstwa Janusza Tycnera. Anna Buńda-Dorula i Janusz Tycner to artyści wywodzący się z Suchego koło Zakopanego. Obydwoje wychowani w tradycyjnych rodzinach góralskich zostawiają swój twórczy ślad w przestrzeni, dając wyraz przywiązania do podhalańskiej ziemi. Fakt ten został dostrzeżony przez Kapitułę „Marki Tatrzańskiej”, oboje są bowiem laureatami tego wyróżnienia za rok 2021. O artystach mówiły dr Małgorzata Wnuk oraz dr hab. Stanisława Trebunia-Staszel. Anna Buńda-Dorula od lat zafascynowana jest stosunkowo rzadko uprawianym na Podhalu malarstwem na tkaninie. Pierwsze malowane gorsety pojawiły się na Podhalu w latach dwudziestych XX wieku i najprawdopodobniej powodem ich powstania była sytuacja ekonomiczna. Anna Buńda-Dorula maluje gorsety, kożuchy, serdaczki, chusty i szale, ubrania góralskie, w tym ślubne. Pozostaje wierna tradycyjnym wzorom jednocześnie dając upust własnej wyobraźni i ogromnej wrażliwości na barwę. Różnorodność motywów kwiatowych – począwszy od tradycyjnych róż, dziewięćsiłów, szarotek poprzez skorusy (jarzębiny), niezapominajki, szyszki czy głogi sprawia, że trudno by szukać powtórzonego projektu. Wielką precyzją odznaczają się też wzory „tureckie”. Janusz Tycner – Ukończył Liceum Sztuk Plastycznych im. A.Kenara i grafikę na ASP im. Jana Matejki w Krakowie. Tworzy w różnych technikach. Uprawia , rysunek, grafikę komputerową i malarstwo. Najchętniej zajmuje się ilustracją dla dzieci, projektowaniem graficznym i animacją, ale także malarstwem sztalugowym. Jego rysunki i grafiki stanowią komentarz do współczesnego życia na Podhalu, relacji i zderzenia współczesności z tradycją. Widać w nich także nostalgię za przeszłością. Janusz Tycner jest autorem m.in. Historii sztuki po góralsku, wyjątkowego, pełnego humoru cyklu grafik. Na wystawie można oglądać jego prace wykonane w różnych technikach. W imieniu burmistrza Zakopanego Leszka Doruli artystom gratulowała pani Magdalena Zapotoczna, z gratulacjami przybyła także wójt gminy Poronin Anita Żegleń, nie zabrakło radnych powiatu tatrzańskiego Marii Dudek i Pawła Pary. Całość uświetniła rodzinna muzyka Andrzeja Chowańca-Rybki. W trakcie wernisażu podziękowania za dotychczasową pracę otrzymała odchodząca z Czerwonego Dworu Paulina Peciak. Zdj. Paweł Murzyn (PP)